Nasze działania

poniedziałek, 3 października 2011

Protestanci w Św. Marcinie - cz. I.

Kościół pw. Św. Marcina. Widok od zachodu.

Był w historii jaworskiego Św. Marcina czas, kiedy tą imponującą świątynią władali miejscowi protestanci. Jak i kiedy do tego doszło?  Protestantyzm w jego ewangelickiej odmianie dotarł do Jawora już w 1526 roku, kiedy rozpoczął tutaj swoją kaznodziejską działalność Samuel Frenzel.  Głoszone przez niego idee odbijały się szerokim echem w miejscowej społeczności. Wielkim wstrząsem dla Jaworzan był o zwłaszcza to, że odrzucił celibat żeniąc się z miejscową kobietą.  Wielu uważało to za świętokradztwa, a równie wielu za czyn w pełni uprawniony. W 1530 roku Frenzel wyjechał z Jawora.  Trzy lata później zmarł  proboszcz Johann Punnitz, na miejsce którego zgodnie z prawem patronatu jaworski magistrat wyznaczył profesora uniwersytetu lipskiego i Jaworzanina z urodzenia ks. Martina Titsche.  Jeśli szybko rosnąca gmina protestancka wiązała z nim jakieś nadzieje, to szybko okazało się, że nie może liczyć na jego przychylność. Nowy proboszcz nie pozwalał na ewangelickie nabożeństwa w Św. Marcinie i pozostał wierny tej zasadzie do końca życia, nie ulegając w tej kwestii żadnym naciskom.  Pozwolę sobie w tym miejscu na małą dygresję i porównanie tej sytuacji z rzeczywistością ówczesnej Rzeczypospolitej.  Jaworscy protestanci  nie mogli nawet marzyć o religijnej wolności jaką zapewniało państwo Jagiellonów.  Do śmierci proboszcza Titscha musieli wędrować na swoje nabożeństwa aż do Piotrowic.
Johann Titsche zmarł w grudniu 1562 roku. W tamtym czasie miasto było już zdominowane przez protestantów.  Jego następcą biskup wrocławski Kaspar  von Logau mianował ks. Georga Fabera. Uczynił to jednak bez konsultacji z magistratem łamiąc w ten sposób prawo patronatu.  Nowy proboszcz był konserwatystą, i jego konflikt z miejscowymi ewangelikami był nieuchronny. Już pierwsze kazanie zakończyło się skandalem, kiedy mieszczanie przerwali je „śpiewając luterskie pieśni”. Rada miejska wystosowała do biskupa wrocławskiego petycję, rekomendując,  zgodnie z prawem patronatu, na urząd proboszcza w Św. Marcinie ks. Johanna Kurzera. Biskup odrzucił jednak tą kandydaturę ze względu na złamanie celibatu.  Proboszcz Faber próbował pozyskać przychylność ewangelików pozwalając na śpiewanie w kościele ich pieśni. Zaniechał również odmawiania odrzuconej przez protestantów litanii do Wszystkich Świętych.  Nie wygasiło to jednak konfliktu, który narastał, aż konieczna stała się mediacja biskupa.  Kaspar von Logau przyjechał w tej sprawie do Jawora  7  lutego 1563 roku.  Na 13 lutego zapowiedziano jego spotkanie z mieszczanami w Św. Marcinie.  Jeśli liczył na jakieś porozumienie z Jaworzanami to  szansę jaką dawało to spotkanie rozegrał fatalnie . Kiedy ks. Faber w obecności biskupa rozpoczął kazanie krytykujące naukę Lutra zgromadzeni w kościele natychmiast przerwali je śpiewając swoje pieśni.  Kaspar von Logau próbował zapanować nad sytuacją grożąc mieszczanom zamknięciem kościoła.  Kiedy proboszcz Faber ponownie wszedł na ambonę ponownie przerwano mu śpiewaniem, a co gorsza obrzucono również zgniłymi owocami (najwyraźniej wcześniej przygotowanymi na taką okazję). Oburzony tymi ekscesami biskup spełnił swoją groźbę ogłaszając zamknięcie świątyni.  Jego decyzję prawnie usankcjonował cesarski starosta Melchior Zedlitz. Św. Marcin pozostał zamknięty do lipca 1564 roku.  Rada miejska próbowała w tym czasie porozumieć się z biskupem niezmiennie rekomendując ks. Kurzera, co spotykało się z równie konsekwentnymi odmowami. W końcu 6 lipca 1564 roku mieszczanie otworzyli kościół wprowadzając na urząd proboszcza swojego kandydata bez akceptacji biskupa. Było to już nie tylko złamanie prawa patronatu, ale otwarta rebelia.  Od tego dnia przez prawie 100 lat Św. Marcin funkcjonował jako świątynia protestancka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz