Nasze działania

piątek, 23 września 2011

Czas pionierów.

 Obsada Powiatowej Komendy MO pod koniec 1945 r.

Czas pionierów

Niemiecka władza w mieście Jauer zakończyła się wieczorem 12 lutego 1945 roku. Radziecki komendant wojskowy rządził tutaj do 28 kwietnia, czyli do dnia, kiedy rozpoczęła pracę ekipa pełnomocnika polskiego rządu, Ryszarda Czarneckiego. Jej pierwszym zadaniem była przede wszystkim organizacja służb mundurowych, które zabezpieczyłyby mienie dla przesiedleńców. Bardzo szybko zorganizowano Milicję Obywatelską oraz Straż Pożarną (jej pierwszym komendantem był Leon Pluta). Niewiele wiemy o pierwszym składzie jaworskiego MO, ale na zdjęciach z tamtego czasu widać wyraźnie, jak silnie uzbrojona była jaworska komenda – w poniemieckie karabiny maszynowe, karabinki automatyczne, radzieckie pistolety maszynowe itd. Takie wyposażenie wymuszały ówczesne zadania – przede wszystkim zwalczanie szabrowników (niejednokrotnie uzbrojonych) i radzieckich maruderów. Warto pamiętać, że wciąż trwała wojna. W okolicznych lasach jeszcze przez kilka miesięcy spotykano niemieckich niedobitków. Poważnie traktowano też zagrożenie działaniami Wehrewolfu. Ponieważ milicja musiała chronić także okoliczne wioski, główną służbą porządkową w centrum miasta byli w tamtym czasie… strażacy. Najgorszą plagą w owym czasie byli niezdyscyplinowani żołnierze radzieckiego garnizonu. To właśnie im wiele relacji przypisuje spalenie co najmniej części starej zabudowy w północnej i zachodniej części Rynku. Uzbrojeni w różnego typu karabiny strażacy próbowali przeciwdziałać ekscesom, było ich jednak zbyt niewielu, by mogli działać skutecznie. Co ciekawe, strażacy poświęcali się również pracy propagandowej na rzecz podkreślenia polskiego charakteru miasta. Ich orkiestra urządzała np. przemarsze po płycie Rynku grając polskie melodie.
Początkowo prawie wymarłe miasto, po zakończeniu działań wojennych zaczęło się stopniowo zaludniać. Ruszyła polska akcja przesiedleńcza i pojawili się pierwsi osadnicy. Z drugiej strony do miasta wróciła część Niemców, którzy wcześniej uciekli na tereny między Odrą i Łabą. Stopniowo organizowało się polskie życie. Przy ulicy Żeromskiego w dawnym budynku poklasztornym (?) rozpoczęła pracę Szkoła Podstawowa nr 1. Jej organizatorem i pierwszym kierownikiem był Józef Hobler. Uruchomiono także Obwodowy Urząd Pocztowo – Telekomunikacyjny (pierwszym naczelnikiem był Stefan Góralski) oraz bibliotekę Tomaszewskiego i Pocieja. 15 lipca ukazał się pierwszy numer Biuletynu Informacyjnego (obecnie w zbiorach Muzeum Regionalnego w Jaworze). 26 sierpnia jaworscy rzemieślnicy utworzyli Zbiorowy Cech Rzemiosła. Starszym wybrano Mieczysława Pospieszyńskiego.
Powoli ruszał miejscowy przemysł. W październiku uruchomiono Fabrykę Pieców Blaszanych oraz Terenowe Zakłady Przemysłu Tłuszczowego (pierwszym dyrektorem był Jerzy Wolski). Stopniowo napływali też polscy księża i organizowano życie parafii rzymsko – katolickiej. W październiku ks. Georg Buchali, ostatni niemiecki proboszcz w Świętym Marcinie, zastąpiony został przez pierwszego polskiego proboszcza, franciszkanina ojca Stanisława Bazana.
Jak wyglądała struktura narodowościowa Jawora pod koniec 1945 roku? Możemy ją odtworzyć na podstawie danych z pierwszego Powszechnego Spisu Ludności, przeprowadzonego 14 lutego 1946 roku, oraz raportu Kontroli Ruchu Ludności z 9 lipca tegoż roku. W Jaworze mieszkało wówczas 9.690 osób (5.818 kobiet i 5.872 mężczyzn). Polaków było 7.776, Żydów 936, Niemców 5.600. Wśród Polaków repatrianci z Kresów stanowili 62 proc. Był to ten krótki czas, kiedy Polak i Niemiec mieszkali niejednokrotnie pod jednym dachem, a bieda połączyła i zrównała wszystkich w codziennej walce o przetrwanie. Wielka historia jednak nieubłaganie upomniała o swoje Do końca 1947 roku wysiedlono większość Niemców, a ich miejsce zajęli polscy osadnicy. Koło się zamknęło. Niemiecka historia Jawora po kilku wiekach dobiegła końca.


 Jaworscy strażacy w 2 połowie 1945 r. Pasażer motocykla 
jest uzbrojony w sowiecki karabin SWT-40. 
Fot. ze zbiorów B. Bartychy.


Odprawa strażaków przed nieistniejącą już remizą 
przy ul. Czarnieckiego (2 połowa 1945 r.). Z lewej strony wejście 
do kaplicy Św. Wojciecha. Fot. ze zbiorów B. Bartychy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz