Strona rękopisu kroniki Thietmara.
Miejskie początki Jawora to druga połowa XIII wieku. Czy było jednak coś wcześniej? Historycy opierając się na wynikach współczesnych badań mają w tej kwestii bardzo sprecyzowane zdanie. O tym jednak w następnym odcinku. Na razie przypomnimy sobie te wszystkie mity i legendy, jakimi przez stulecia obrosła historia naszego miasta. Coś już takiego jest w ludzkiej psychice, że chcielibyśmy widzieć przeszłość „naszego kawałka podłogi” odpowiednio antyczną, piękną i epicką. Oczywiście dobrze byłoby, gdyby choć otarł się o nią jakiś wielki bohater, taki o którym piszą stare księgi i śpiewają trubadurzy. W czasach, kiedy nie było zinstytucjonalizowanego, naukowego badania oraz nauczania historii, właśnie takie, odpowiednio „wzbogacone” opowieści, zastępowały rzetelną wiedzę o dziedzictwie przodków. Nie inaczej było i w Jaworze.
Dla mieszkających tutaj Niemców jednym z największych mitów ich średniowiecza było frankońskie cesarstwo Karola Wielkiego. Jego panowanie nie sięgało na tereny słowiańskie po wschodniej stronie Łaby, nie mówiąc już o linii Odry i Nysy. Kto jednak o tym pamiętał na średniowiecznym Śląsku? Pewnego dnia ktoś tutaj pomyślał sobie, że skoro Karol był Wielki, a o jego mężnym Rolandzie śpiewa się pieśni, to dobrze byłoby jakoś połączyć to z Jaworem. Tak powstała legenda o początkach chrześcijaństwa na tej ziemi. Według „Javoriensia Memorabilia” Joachima Profe w 807 roku do Jawora (zapisanego w tym tekście jako „Jawr”) miał przybyć właśnie ów sławny Roland. W imieniu cesarza nakazał jaworskim mieszczanom (oczywiście niemieckim) porzucić pogańską, fałszywą wiarę oraz obalił i wrzucił do rzeki posąg pogańskiego boga „Jupitera”, stojący w miejscu późniejszego kościoła św. Marcina (po raz pierwszy poświęcając to miejsce Chrystusowi). Opowieść ta oczywiście nie ma pokrycia w jakichkolwiek opartych na źródłach faktach (nie w każdej bajce jest ziarno prawdy). Jak już wspomniałem, Śląsk był poza zasięgiem władztwa Karola. Zamieszkiwali go nie Niemcy, ale Słowianie, którzy mieli własnych bogów, i z pewnością nie wyznawali żadnego „Jupitera”. Nie ma też żadnego dowodu na to, że w miejscu zajmowanym dzisiaj przez jaworskie Stare Miasto w IX wieku istniało jakieś większe osiedle, którego mieszkańców moglibyśmy nazwać mieszczanami. Również początek chrześcijaństwa na Śląsku ma według historyków metrykę co najmniej o stulecie starszą – jeśli uznamy możliwość wprowadzenia tutaj nowej wiary przez państwo wielkomorawskie. Kolejną legendą okazuje się interpretacja informacji z Kroniki Thietmara, wedle której w 1008 roku armia cesarza Henryka II przeszła przez „Jarinę w kraju Ślężan i Dziadoszan”. Zdaniem jaworskiego kronikarza z przełomu XVIII i XIX wieku Ch. Fischera chodziło tutaj właśnie o Jawor. Inny z niemieckich badaczy historii naszego miasta, Georg Schonaich, podtrzymując wiarygodność tej wzmianki przesunął ją na rok 1010. Powojenne badania nie potwierdzają jednak tej teorii i negują związek informacji Thietmara z Jaworem. Kolejna data z przedmiejskiej „historii” Jawora to rok 1085. Wówczas to, według Kroniki Fischera, zabudowany został obszar między Górą (obecnie ul. Żeromskiego) i brodem na Nysie. Być może jest to pierwszy przekaz będący dalekim echem rzeczywistej historii. Archeologowie odkryli bowiem na tym terenie relikty wczesnośredniowiecznego osadnictwa. Z drugiej strony mocno wątpliwe jest, by pamięć o tak w sumie mało istotnym fakcie przetrwała aż kilka wieków do czasów Fischera. Trudność z interpretacją sprawia też kolejna data. W 1133 roku według Roczników Roniusza (Annales Jaurani Godofredusa (Gotfryda?) Rhoniusa), Jawor został otoczony palisadą. Wiarygodność tej informacji uznał Fischer, zamieszczając jej rozszerzoną wersję w swojej kronice. Problem w tym, że nie mamy żadnych dowodów pozakronikarskich oraz archeologicznych potwierdzających powiązanie tej wzmianki z obszarem zajmowanym przez średniowieczne miasto. Czy mogło w takim razie chodzić o osiedle istniejące w XII wieku na terenie dzisiejszej ulicy Starojaworskiej? Też jest to mocno wątpliwe. W tamtym czasie nie praktykowano na Śląsku fortyfikowania osad wiejskich. Być może ta roniuszowa palisada z 1133 roku jest po prostu przeniesieniem w czasie wydarzenia związanego z budową lokowanego miasta w 2. Połowie XIII wieku. Do czasu wzniesienia murów kamiennych za panowania Bolka I było ono wszak otoczone wałem drewniano – ziemnym zwieńczonym właśnie palisadą. Idźmy dalej. Według Fischera 20 lat po zbudowaniu palisady wzniesiono drewnianą strażnicę, a w 1199 roku rozpoczęto w tym miejscu budowę Wieży Strzegomskiej. Jaki sens miałaby budowa strażnicy w połowie XII wieku akurat w tym miejscu – skoro nie istniało tutaj żadne większego osiedle? Być może tak jak poprzednio mamy tutaj znowu przeniesienie wstecz rzeczywistego faktu z czasu budowy miasta. W przypadku Wieży Strzegomskiej, wzniesionej pod koniec XIII wieku (ew. na początku XIV) Fischer najprawdopodobniej po prostu pomylił się o całe stulecie. W tym miejscu kończymy mityczną, przedmiejską historię Jawora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz