Nasze działania

poniedziałek, 12 września 2011

Jawor 1935-45 (cz. I).

Lotnicza panorama Jawora z lat 30-tych (centrum Starego Miasta).

Droga do katastrofy. 
Piotr Pacak

W historia Jawora 12 lutego 1945 roku jest datą szczególną. Tego właśnie dnia Armia Czerwona zajęła miasto i jego okolice. Kilka godzin wcześniej zarówno wojsko, Volkssturm (pospolite ruszenie) jak i większość cywilnych mieszkańców uciekli na południowe tereny powiatu (zwłaszcza w kierunku Bolkowa). Taki był koniec niemieckiego Jawora. Stare porzekadło mówi – koniec wieńczy dzieło. Przyjrzyjmy się więc, jak z jaworskiej perspektywy wyglądało owo „dzieło”, które przyniosło Niemcom przegraną wojnę i utratę ziem wschodnich. Na terenie Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich naziści od początku cieszyli się poparciem bodaj największym w całych Niemczech. Oprócz kryzysu gnębiącego niemiecką gospodarkę doszły tutaj dodatkowe czynniki. Pamięć o utracie „kresów” (części Pomorza, Śląska, Wielkopolski) była w tych społecznościach wciąż żywa i kultywowana. Żądza odegrania się na Polakach okazała się znakomitą pożywką dla nazistowskiej propagandy. Nie było też na tych terenach większych obszarów przemysłowych, będących naturalnym matecznikiem dla partii lewicowych. Oczywiście poza Górnym Śląskiem, ale tam decydujące okazały się antypolskie resentymenty. Nie inaczej było w Jaworze. W wyborach 1935 roku NSDAP zdobyła władzę w mieście i powiecie (połączonym od 1933 r. z powiatem bolkowskim) i rządziła samodzielnie do końca wojny. Jej kreisleiter (przewodniczący organizacji powiatowej) Erich Tschaepe został wówczas burmistrzem Jawora (jak się okazało – ostatnim Niemcem na tym stanowisku). Co zdecydowało o jaworskim sukcesie nazistów? Był to region przede wszystkim rolniczy, raczej ubogi i niedoinwestowany (choć niezbyt mocno dotknięty przez Wielki Kryzys). Silna była pamięć o przegranej wojnie (a naziści obiecywali wszak rewanż). Polaków tutaj prawie nie było, ale idea odegrania się na nich i odebrania „ziem wschodnich” była w zasadzie akceptowana przez wszystkie środowiska. Na powiatową scenę polityczną przełożyło się to tak, że lewica nie miała tutaj większego znaczenia, a chadecja z opisanych powyżej powodów poparła nazistów, pieczętując ich wyborcze zwycięstwo. Gdzieś w tle tych wydarzeń pojawił się w życiu miasta złowieszczy znak nadchodzących czasów - do Jawora powrócił garnizon wojskowy. Był to 1. batalion 54. pułku piechoty. Rok później dołączył do niego 1. batalion 83. pułku piechoty. Obie jednostki skadrowano i połączono w 461 rezerwowy batalion piechoty. Pierwsze lata nazistowskich rządów zdawały się potwierdzać, że w Niemczech wszystko idzie w najlepszym kierunku. Praktycznie zlikwidowano bezrobocie. Zdecydowanie poprawiła się sytuacja gospodarcza. Wprowadzono szereg reform społecznych. W takich warunkach jakoś tragicznie łatwo zapomniano o demokratycznych swobodach, represjach wobec opozycji czy usankcjonowanym przez państwo rasizmie. Jeśli ktoś mimo wszystko miał jakieś wątpliwości, to skutecznie zagłuszało je coraz mocniejsze walenie w bęben wojenny. Elementarny rozsądek, odpowiedzialność i zwykłą, ludzką przyzwoitość coraz bardziej zastępował bezmyślny entuzjazm. Modna jest dzisiaj teoria mówiąca, że Niemcy poszli za nazistami „z przymusu”. Oczywiście były represje wobec opozycji, ale faktem jest, że nie da się ich porównać z tym, co działo się np. w pierwszych latach Rosji bolszewickiej czy później w okupowanej Polsce. To dwie zupełnie różne skale. Mimo tego Niemcy nigdy nie zdobyli się na opór choćby w przybliżeniu porównywalny z tym, jaki stawili „biali” Rosjanie czy Polacy( nawet ci walczący od 1945 roku z komunistami). W Jaworze burmistrz Tschaepe, choć młody, okazał się dobrym administratorem i gospodarzem. Pod jego rządami wybudowano m.in. osiedle przy drodze do Legnicy, stadion w Parku Miejskim (oddany 29 maja 1939 roku), zmodernizowano wnętrze ratusza i rozpoczęto remont byłego klasztoru oraz kościoła bernardynów (miały być siedzibą ośrodka szkoleniowego Hitlerjugend). W tle działo się jednak to samo co w kraju. Praktycznie zamarła wyparta przez oficjalną propagandę dyskusja na tematy publiczne (pomijając sprawy czysto techniczne, jak nowa droga, instalacja itd.). Obywatelską postawę wyrażało coraz bardziej ślepe posłuszeństwo i bezkrytyczne poparcie. W korespondencji z tamtego czasu (nawet prywatnej) trudno dzisiaj doszukać się choćby śladu rozumnej refleksji o tym „czym to się skończy”.
Nazistowska sielanka szybko się skończyła i wielka historia upomniała się o swoje. Najpierw było przyłączenie Austrii i agresja przeciwko Czechosłowacji. Pod koniec sierpnia 1939 r. jaworski garnizon pomaszerował na wojnę z Polską. Tak jak w całych Niemczech, żegnano go z entuzjazmem, spodziewając się kolejnego zwycięstwa. Nawet jeśli gdzieś był tego dnia zwykły, ludzki strach, to tylko na dnie, skrzętnie schowany przed sobą i innymi. Wiele wody upłynęło jeszcze w Nysie, zanim ogół zrozumiał, ku jakiej katastrofie to wszystko zmierza. Na razie czekano na pierwsze wieści z frontu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz